miał wtedy bezgranicznie głębokie
spojrzenie
wzrok który widzę w snach
źrenice zatopione w powodzi smutku
błagające
nie o litość
nie o zemstę
o zrozumienie
to nie oczy
to krwawe brzemię
ból na wylot przeszywający duszę
nie odezwał się
usta ma jeszcze zlepione
idzie dobrze znaną drogą
wchodzi na najwyższy szczyt
lecz nikt go nie widzi
nie mogliśmy zamknąć szlaku
czy opowiem o tym
gdy zagrasz mi na harfie
a teraz muszę pozostawić prawdę
w jaskini moich myśli
środa, 15 sierpnia 2007
OSTATNIE SPOTKANIE
Barwa głosu:
wiersz,
wspomnienia
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz