wtorek, 14 sierpnia 2007

MOJE BIERZMOWANIE


Bez serc, bez myśli,
ludzie posągi,
świat rzeźbiony z kamienia.
Flagą papier i atrament,
hymnem głuchy odgłos stali,
celem puste piękno.

Bez słów, bez uczuć.
Zaprogramowani.
I gdy rozległ się dźwięk trąb,
nie słyszeli.
Nie znali muzyki.
Gdy pytanie zadawano
nie odpowiedzieli.
Nie umieli mówić.
Gdy stał ze Swymi promieniami,
nie rozpoznali Go.
Nie wiedzieli Kim jest?

Bez radości.
Kamień na kamieniu.
Zabrakło dobrego rzeźbiarza.
A On?
Wciąż pukał.
Ciche łzy spadały na posadzkę.
Tak cicho nikt nie umie płakać.
I ci smutni aniołowie,
przerażeni,
na klęczkach zbierali łzy...

Wśród morza obojętności,
z jasną pochodnią
przez bagno kroczysz człowiecze,
z krwawiącą raną.
Szukasz zrozumienia dla prawdy...

Brak komentarzy: