piątek, 29 lutego 2008



poniedziałek, 18 lutego 2008







poniedziałek, 11 lutego 2008

Samotny Rejs




sobota, 9 lutego 2008

Poetyckie dna...

Czyli coś o poecie i poezji, czego nie przeczyta się w żadnym utworze...


Kiedy poeta bardzo pragnie stworzyć wiersz, a nie ma pojęcia o czym mógłby napisać - osiąga pierwsze poetyckie dno. Cierpi na brak pomysłów. Mówiąc obrazowo, chodzi po niezbyt głębokim i dosyć twardym podłożu, od którego z łatwością może się odbić... Wystarczy tylko poszukać i poczekać na pomysł, który prędzej czy później powraca, a cały problem znika szybko i właściwie niewiadmo kiedy - przy czym jest w zasadzie tak naturalny w życiu poety, jak sen w życiu człowieka...

Drugim dnem jest nieodłączny kryzys w życiu każdego poety, czyli brak natchnienia. W porównaniu do pierwszego, to podłoże jest bardziej grząskie i przejściu po nim towarzyszą silniejsze emocje (bezsilność, zniecierpliwienie, często gniew). Okupowane wysiłkiem próby odbicia się od niepewnego dna, kończą się krótkotrwałym wzlotem i ponownym upadkiem... Mimo wszystko trzeba iść cierpliwie i ostrożnie naprzód, aż pod dnem znajdzie się trwałe i mocne prapodłoże, z którego bezpiecznie można się odbić.

Trzecie dno osiąga poeta, gdy w poezji zaczyna brakować poezji... Kiedy jego poezja nagle zatraca swoją istotę... Pisząc wiersze poeta odczuwa przede wszystkim radość z tworzenia, satysfakcję i spełnienie w tym, co robi. Lecz owa radość i zadowolenie mogą zniknąć i w pewnym momencie odczuwa się tylko zmęczenie. Każde napisane słowo staje się coraz cięższe, wydobywane z wysiłkiem, wersy stają się bezkształtne i zlewają się ze sobą w ogólnym znużeniu. Poezja zaczyna męczyć poetę. Ta sama poezja, która wypełnia jego życie i która jest jego nieodłączną częścią - zaczyna ciążyć coraz bardziej. Paradoksalnie najbardziej męczy poetę nie samo pisanie, lecz świadomość, że doszedł do stanu, w którym poezja może męczyć, a widząc, iż traci część siebie, zaczyna czuć, że umiera...
Czy pod tym wyjątkowo grząskim i ciemnym dnem znajduje się inne podłoże? Czy poeta zdąży go dotknąć i się od niego odbić, zanim się udusi?
Tego jeszcze nie wiem... Nie wiem czy zobaczę jeszcze słońce...

piątek, 8 lutego 2008

Obudzić Słońce...




Ptaki Nocy nie wierzą w to, że wszystko będzie dobrze,
nic samo się nie poprawi, może być tylko gorzej.
Ale jeśli TY się o to postarasz,
jeśli uwierzysz, że nie jesteś sam -
wtedy
świat wybudzi się z szarego snu...

Czekając wciąż na spóźniający się wschód słońca,
podczas ciemnej, mroźnej nocy -
zamarzniesz...
Musisz iść, iść przed siebie,
na spotkanie pierwszym promieniom,
niosąc w sercu nieśmiertelną pamięć
o ich ciepłym dotyku...

sobota, 2 lutego 2008

Samotność


Ukryte oblicze Radości...


Człowiek radosny zawsze pragnie zarazić swą radością cały świat i każdego napotkanego człowieka. Chce się nią podzielić, nie w celu pochwalenia się, lecz w myśl zasady - jeśli radość się dzieli to ona się mnoży :)

Lecz czasami, z takich czy innych powodów, człowiek nie może dzielić swej radości z innymi. Kiedy to sobie uświadomi, cała pozytywna energia, która w nim tkwi i która dodaje sił, wraz z upływającym czasem staje się coraz bardziej gorzka i coraz bardziej ciężka... Wątpię, by taka radość umierała na zawsze, raczej wybucha ona na nowo w niektórych momentach, lecz nieustannie jest "przyduszana" poprzez ciężar tajemnicy w niej zawartej. Czy lepiej jest odrzucić radość, nie szukać jej, pogodzić się z jej smutną naturą czy walczyć z tajemnicą za wszelką cenę?

Istnieje nieśmiertelna nadzieja, że na wszystko przychodzi czas i niektóre sprawy muszą poczekać na swój moment. Skoro mają swój własny czas, muszą do niego dotrwać. Nadzieja... to potęga, bez której nie moglibyśmy żyć, ale ktoś mi kiedyś napisał: "Nadzieja w mej duszy gości i wciąż za mną kroczy, lecz gdy na nią spojrzę, widzę, że ma wielkie, smutne oczy"...