środa, 15 sierpnia 2007

Cierpienie czy ból?

... cierpienie... ból... Co je łączy? Czy to na pewno jest to samo?
Temat trudny. Trudny i delikatny, bo należy do grona "tajemnic ludzkiego życia". I dlatego go poruszę...

Cierpienie a ból... To nie to samo. Cierpienie jest zawsze mieszanką: bólu ze smutkiem, bólu z gniewem, bólu ze wstydem, bólu z tęsknotą, bólu z nienawiścią, itd... (oczywiście elementów pojedynczego cierpienia może być więcej). Tak więc ból jest składową cierpienia. Wnioskując, wydaje nam się, że cierpienie jest "gorsze", "boleśniejsze" od samego bólu. Nic bardziej mylnego. Bo w cierpieniu ból schodzi na dalszy plan, jest jakoby "tłem" dla uczuć. Poza tym człowiek nie cierpi w nieskończoność i nie zawsze z taką samą siłą, mówi się: "czas leczy rany". Po cierpieniu pozostaje blizna, po bólu coś innego...

Ból w czystej postaci jest stanem duchowym (tak jak i cierpienie). Psychiczny ból nie jest uczuciem! Powstaje wskutek ciężkiego urazu, można rzec-"porażenia" zadanego przez drugiego człowieka lub grupy ludzi. Trzeba też powiedzieć, że nie każdy może doświadczyć bólu. Człowiek będący w tym specyficznym stanie czuje się „wyssany” i „przygnieciony”. Nie potrafi się np. wypłakać czy wykrzyczeć, ponieważ nie odczuwa żalu ani złości. Jedynie ból. Ciężki, suchy i tępy ból. Nosi go w sobie jak kamień przywiązany do szyi. Niezauważalnie. Bo prawdziwy ból widać tylko w oczach. Czas nie leczy takich ran. Krwawią one nieustannie, czasem słabiej czasem mocniej. Ból zmienia człowieka, musi on się nauczyć z nim żyć. Jeśli znajdzie nadzieję, jeśli znajdzie zrozumienie i na nowo uwierzy ludziom-powstanie ubogacony. Jak diament z popiołów...Człowiek dotknięty czystym bólem jest piękny, ponieważ wybaczył już na początku i nie przeklina winowajców, ale jest mu za nich wstyd. Za nich i za tym, co się wydarzyło. Cierpi przez ludzi, lecz cierpi dla ludzi. A nie raz i za nich.


Trochę to wszystko skomplikowanie brzmi, ale tak to już jest z metafizyką... :)

Brak komentarzy: