środa, 30 stycznia 2008

PTAKI NOCY


Pozwól by opadły czarne skrzydła śmierci, wyrwij pióra
i zacznij nimi pisać poemat o życiu.
Wszystkim niedoszłym samobójcom i tym, którzy myśleli o ucieczce w śmierć...



Pierwsze promienie księżyca srebrnym światłem
oblały wychudzoną twarz,
szare oczy z żywymi płomieniami bez-nadziei
wpatrzone w mroczne odmęty ucieczki,
w bezsenny sen o wolności...
Drga niepokój w jądrze ciszy.
Zasłony milczenia zsunęły się z okna,
gdy usiadł przy nim czarny ptak...

Chodź! Chodź! Zamknij oczy,
noc zapachem wolności wzywa cię!
Zaśnij, zaśnij słodkim snem,
by nie czuć już nic prócz srebrnego wiatru.
To nie ty, pomylił się świat, pomylił się czas,
nie możesz zostać!
Jesteś ptakiem, wyrosły ci skrzydła
i lecieć musisz, lecieć, lecieć z nami!
Chodź! Zamknij oczy! Leć!

Tak, nie ma innej drogi...

Jesteś ptakiem, ptakiem nocy, lecieć musisz z nami!

Wszystko woła, krzyk tnie powietrze,
czarne skrzydła falują otulając ramiona
i
jeden, cichy szept...

A oni?

Wszystko woła, krzyk tnie powietrze,
czarne skrzydła falują otulając ramiona...

Nie!

Nie odleciał, otworzył okno na Wschód,
pozwolił by opadły czarne skrzydła,
wyrywał pióro po piórze,
pisał poemat o życiu...

Brak komentarzy: