wokół same lustra otaczają ich,
nie widzą nic, nie, nie słyszą nic, nic nie czują...
Dżem, Wokół sami lunatycy
niech szkarłatny blask kolejnego papierosa nie prowadzi Cię,
śpij spokojnie, bo ktoś powiedział, że życie jest snem,
a jeśli życie to tylko sen, dlaczego, dlaczego ja nie śpię?
Czarne myśli, czarne jak kruki, na mym oknie przysiadły,
ich ślepe, głębokie oczy wypatrują mego serca upadku,
by rzucić się, by przygnieść mnie, by polała się krew,
krew dziwna, niewidzialna, nikt nie zmyje jej.
Uśpiony świat cicho oddycha, nieświadomy swego snu,
chcę krzyczeć, nie mogę, samotność tak dusi mnie,
ta samotność paląca - oderwijcie ją od duszy mej,
mamo zbudź się i powiedz, że słońce nie jest złudzeniem...
Naiwne, nieme wołania, jak echo wśród skał gubią się,
próżno szukam zrozumienia, tej bezsenności nie leczy się,
nikt nie przyjdzie, nie zobaczy, nie usłyszy mnie,
każdy pogrążony we własnym koszmarze lub śnie...