czwartek, 1 listopada 2007

NARODZINY POEZJI

wracając do źródła...



w niezgłębionych odmętach ducha
w milczących wodach ciszy
pośród niezbadanych ścieżek wiecznej mgły
za niedostępnymi wrotami tajemnicy
gdzie nie dochodzi światło świadomości

na kamienistym dnie oceanu mroku
i na najwyższym szczycie światła
od początku pogrążona we śnie
przykryta słabością nierówno oddychała

czekała

aż nadszedł czas powstania ze snu
drgnęła delikatnie struna harfy
zatrzęsły się wrota i w przepaść runęły
opadła na chwilę zdumiona mgła

oto z niepojętych głębin mrocznego oceanu
wynurzyła się
silna ponad własną miarę
tajemnicza
świetlista
piękna

i zatrzymał się czas
umarł na zawsze stary świat
bo w ciemnościach zabłysło światło przedziwne

w noc bezgwiezdną wzeszło słońce

Brak komentarzy: