Śmierć... szyrderczo napluła mi na twarz... nic więcej nie mogła zrobić...
I jak zwykle: zero bólu, zero żalu, zero strachu... Nic. Jedno westchnienie, cichutkie "ach".
Dzięki za to, że byłeś z nami. Wiem, że tam u góry śmiejesz się jeszcze głośniej.
śp. br. Tymoteusz Durkacz (1972-2007)
Do zobaczenia po drugiej stronie życia!
5 komentarzy:
Znałem Tymoteusza gdy był w klasztorze w Bieczu. Fajny cichy chłopak. Dziś się dowiedziałem o jego śmierci. Szkoda ze go juz nie ma. Czarek Jawor (cezjaw[at]gmail.com)
Ja też znałem Tymka:
z Pilicy,
z Zakliczyna,
Z Krakowa - Bronowic.
Zbytnio się pośpieszył.
Zapamiętałem go jako człowieka radosnego mimo przeciwności. Chciał mnie nauczyć gry na pianinie. Szkoda, że po tej stronie już się nie spotkamy.
Już ponad 10 lat minęło. Dalej mi go brakuje.
Czas ucieka
Prześlij komentarz